Pływanie: Rekord paralimpijski Kamila Otowskiego, kolejne czwarte miejsce Jacka Czecha 2024-09-04
Śląskie
Autor: Informacja prasowa Polskiego Komitetu Paralimpijskiego, fot. pexels

Kamil Otowski, dwukrotny złoty medalista w pływaniu na igrzyskach w Paryżu, w swoim ostatnim starcie – na 200 m stylem dowolnym – pobił rekord paralimpijski w swojej klasie S1. Płynący w tym samym wyścigu Jacek Czech (kl. S2) po raz trzeci w Paryżu zajął czwarte miejsce.

- Płynąłem z zawodnikami bardziej sprawnymi ode mnie z kategorii S2, więc wiedziałem, że nie mam wielkich szans na medal. Traktowałem więc ten wyścig jako swoje „Ostatnie tango w Paryżu”. Chciałem po prostu jeszcze raz popłynąć przy tej oszałamiającej publiczności w pięknej hali La Defénse. I gdyby była taka możliwość, popłynąłbym jeszcze raz i jeszcze raz – mówił po wyjściu z basenu Otowski. – 200 m stylem dowolnym to dystans, na którym pływałem, kiedy byłem jeszcze dużo bardziej sprawny. Płynęło mi się świetnie. Więc choć zająłem w finale siódme miejsce, to jestem bardzo zadowolony, bo pobiłem rekord paralimpijski w swojej kategorii! Teraz mogę zacząć wakacje – dodał.

Otowskiemu niewiele zabrakło, żeby oprócz rekordu paralimpijskiego pobił też własny rekord świata, ustanowiony w listopadzie w Szczecinie wynikiem 4.39,31. Dziś w Paryżu osiągnął 4.41,79. Dwukrotny złoty medalista na 50 i 100 m stylem grzbietowym za sukces uznał już sam awans do finału, który wywalczył tego dnia rano.

- Dzięki występom przez ostatnie trzy lata udało mi się zrobić minimum kwalifikacyjne w tej wyższej kategorii, ale nie miałem pewności, czy awansuję do finału. Rywale są tu o wiele bardziej prawni, np. zwycięzca, Brazylijczyk Dos Santos Araujo, urodził się bez rąk, nie ma żadnej choroby, która postępuje, więc w pewnym sensie on swój stan fizyczny może tylko polepszać, rozwijać ciało i stawać się lepszy. My, którzy jesteśmy po urazach lub chorobach neurologicznych, cieszymy się, jak nie mamy regresu zdrowia – tłumaczył.

Gdzie podwójny mistrz paralimpijski będzie spędzał wspomniane wakacje?

- Jeszcze nie wiem, ale raczej w Polsce, bo Polska to jest najpiękniejszy kraj. Natomiast jak poznam terminarz meczów Legii Warszawa, to dowiem się, kiedy wyjeżdżamy promem do Sztokholmu na mecz z Djurgårdens – mrugał okiem. – Teraz nie mam nawet siły myśleć o celebrowaniu ani o przyszłości. Tylko o spaniu. Sen – o tym tylko marzę. Obudzić się i pójść na obiad, bo już dawno po śniadaniu!

Jacek Czech najlepiej w sezonie

Jacek Czech, choć po raz trzeci na igrzyskach w Paryżu zajął najgorsze dla sportowca czwarte miejsce, także był za metą uśmiechnięty i zadowolony ze swojej postawy.

- To nie tak, że za każdym razem, jak wskakuję do basenu, to mam czwarte miejsce. Wolę stwierdzenie, że zawsze, jak wskakuję do basenu, to daję z siebie wszystko. I dziś tak właśnie było. Popłynąłem na maksimum swoich możliwości i uzyskałem najlepszy wynik w sezonie. W stosunku do eliminacji poprawiłem się o 10 sekund. Dało mi to miejsce tuż za podium, szkoda, nic na to nie poradzę. Wracam jednak z Paryża ze świadomością, że walczyłem najmocniej jak potrafiłem – stwierdził Czech.

48-letni weteran nie ukrywał, że w lipcu podczas upadku doznał złamania dwóch żeber, co utrudniło przygotowania. A już w Paryżu lekko się przeziębił.

- Gdyby starty były tydzień później, może byłbym przygotowany na 100 procent, bo już łapałem rytm i dziś mi się pływało najlepiej ze wszystkich dni – mówił.

Prosił, żeby pozdrowić wszystkich ludzi, którzy mu kibicowali przez ostatni niesamowity rok i słali ciepłe słowa wsparcia.

- Pozdrawiam moich przyjaciół z Tarnobrzega, Konstancina, Zakopanego. Bez was nie zaszedłbym tak daleko. Cieszę się, że mając 48 lat, nadal tak dobrze pływam – podsumował.

Ocena: 0
Wyświetleń: 246 Dodał(a): zibi2