To nie jest wózek, ale pojazd dla osób z niepełnosprawnością. Słowo „wózek” kojarzy się z tym, że trzeba kogoś wozić, że wymaga to pewnego rodzaju współpracy z inną osobą – zastrzega Anna Janicka z Katedry Inżynierii Pojazdów Politechniki Wrocławskiej. – Naszą intencją było, aby osoba z niepełnosprawnością mogła jak najbardziej sama kierować tym pojazdem – tłumaczy.
– Z mojej perspektywy kluczowe wydaje się to, żeby nie tylko był funkcjonalny i w miarę lekki, ale także była możliwość spakowania go do bagażnika samochodu – wskazuje Aleksandra Sandecka z Twardogóry, która często korzysta z wózków.
– Naszą ideą jest, aby to była konstrukcja „klikalna”, modułowa: żeby elementy można było ze sobą szybko połączyć - wyjaśnia koncepcję konstrukcji Anna Janicka. – Masa modułu nie powinna przekraczać 25 kg, aby osoba z niepełnosprawnością lub jej opiekun mogła samodzielnie sobie poradzić ze złożeniem tej konstrukcji, jej załadowaniem i wyładowaniem z samochodu – wylicza.
– Nasz pojazd nie może wyglądać jak kolejny wielki czołg, który przyciąga uwagę. Staramy się, aby był przystosowany do pokonywania tych wszystkich przeszkód, ale nie wyglądał zbyt kosmicznie – dodaje dr inż. Aleksander Górniak.
Niezwykle ważną kwestią jest cena: – Chcielibyśmy się zmieścić w kwocie do 50 tys. zł. To wydaje się dużo, ale cena zwykłych wózków, nie off-roadowych, czasem dotyka tego pułapu – tłumaczy Anna Janicka.
Próbne jazdy konstruktorzy przewidują już za rok.